Witam wszystkich.
Wczoraj miało się odbyć pierwsze wbicie łopaty... ale się nie odbyło.
Umówiony z ekipą "fundamentowców" na 20 sierpnia dwa dni wcześniej zaprosiłem na działkę pana geodetę żeby usytułował naszego cypryska na działeczce. Panowie zjawili się przed czasem i zaczęło się - wbijanie kołków (cięzko było, bo nie pamietam kiedy ostatnio u nas padało), ale po niespełna 3 godzinach było po sprawie.
Po południu telefon od ekipy fundamentowej i pytanie typu "Czy się bardzo rozzłosze jak przyjdą w poniedziałek bo muszą coś dokończyć". Co miałem zrobić, nie jestem w stanie na siłę nikogo przywlec i zmusić do kopania u mnie. Pozytywnym aspektem jest to, że przywieźli drut (ta sama ekipa co buduje zaopatruje nas w materiały) więc może jednak przyjdą w poniedziałek.
A jak się sprawy potoczą to już temat na kolejny wpis. Tymczasem jeszcze kilka godzin pracy i weekendowy odpoczynek (albo weekendowa nerwówka)
Pozdrawiam Janusz